Poniżej prezentujemy wypowiedź sołtys Lipinek Urszuli Zych na temat budowy parkingu P&R w Lipinkach. Pani sołtys zwraca w niej uwagę na wiele kwestii, które nie zostały poruszone podczas toczącej się dyskusji na temat przygotowania terenu pod inwestycję.
Komu się nie podoba budowa parkingu „Parkuj i jedź” w Lipinkach?
Tylko komuś, kto jest złośliwy i chce wywołać sztuczne zamieszanie wokół tematu. (…) Niejednokrotnie są to ludzie pod fałszywymi imionami. I tylko mnie zastanawia, czemu pisząc swój pogląd pod artykułem nie podają pełnego imienia i nazwiska. Jeśli jesteś obrońcą świata roślinnego, to czego się boisz? Ciekawi mnie, czy tacy obrońcy posadzili kiedykolwiek w swoim życiu chociaż jedno drzewo. Nie mówię o tych wszechobecnych tujach, które nijak się mają do miejsca uwicia gniazda przez ptaki, lecz o takim drzewie normalnym: dąb, sosna, klon, lipa. Czy przyszło im do głowy, żeby zrobić karmniki lub budki lęgowe i zawiesić na jakimś drzewie? Nie mówię o ogródkach przydomowych, lecz parkach miejskich, zagajnikach, drzewach na skraju lasów czy na polach. Ciekawi mnie również, czy chociaż raz taki ktoś zawiózł do lasu w środku zimy siano, słomę czy zboże dla zwierząt. Czy taki ktoś systematycznie dokarmia ptaki?
(…) Teren, który przeznaczony jest pod parking w Lipinkach jest miejscem o podwójnie natężonym ruchu. Z jednej strony ulica z samochodami, a z drugiej szlak kolejowy z często jeżdżącymi pociągami, które muszą trąbić przed przejazdem, gdyż maszyniści mają nakaz, aby uprzedzać o nadjeżdżającym pociągu. (…)
Ktoś nazwał te drzewa i krzaki „parkiem”. Może i można nazwać ten teren parkiem. Może można przyjść z dziećmi na spacer. Może fajne zdjęcie wyjdzie przy drzewie. Ale, znowu mam to swoje „ale”. W życiu bym nie pozwoliła wejść swojemu dziecku w te krzaki i chodzić, nie mówiąc o zabawie. Czy nikt nie widzi, że zamiast trawy rosną tu setki butelek i leżą odchody korzystających z pobliskiego monopolowego? Pewnie nie, gdyż jakby tego było mało, do dekoracji przynoszone są stare fotele i wersalki, w których zbiera się robactwo i szczury. Ludzie wyrzucają w te krzaki przeróżne śmieci, od wiader po materiałach malarskich, workach plastikowych, po skoszoną w swoim pięknym ogrodzie trawę. Widać tu obierki, resztki jedzenia, a nawet chleb. Do rowu pomiędzy tymi drzewami a ekranami kolejowymi wypuszczane jest szambo – czasem śmierdzi jak… No jak z szamba. I w takie miejsce ktoś przychodzi z dziećmi? No cóż… Podziwiam. Czy ktoś kiedyś przeszedł się pomiędzy tymi drzewami i krzakami z workiem na śmieci i zebrał tych śmieci, chociaż połowę worka? Czy ktoś pomyślał, aby zadbać o czystość tego skrawka ziemi? Jeszcze nie tak dawno rosły tu prawdziwki, koźlaki…. A teraz?
Sami zniszczyliśmy ten „park”, a teraz nie chcemy, żeby teren był wykorzystany dla dobra mieszkańców i przyjezdnych. Tak właściwie to miejsce, gdzie można spokojnie pochodzić i pobyć pozostanie takie, jakie jest teraz. Wyznaczone do wycinki i wykarczowania drzewa i krzaki znajdują się w miejscu, gdzie nikt nie odważyłby się stąpnąć nogą. Żal największy, że nie będzie miejsca na „posiedzenia” z flaszką, mogą mieć jedynie ci, którzy spędzają swoje życie razem z butelką i dobranymi do siebie kolegami. I wcale im tego nie żałuję, ani nie zazdroszczę – to ich życie. I niekoniecznie są to mieszkańcy Lipinek i Zagościńca. Widuję panów wysiadających z pociągu, zakupujących buteleczki w sklepie monopolowym, wypijających w naszym „parku” zawartość i udających się do następnego pociągu. Bo u nas jest fajnie dla takich ludzi. Blisko stacja, sklep, można się schować w krzakach, nie trzeba się martwić o kosz na śmieci i toaletę. To, że tak jest, mogą potwierdzić nasi panowie, którzy kulturalnie siedzą na ławeczce przy przystanku mając obok kosz na śmieci a przy okazji pilnują rowerów pod wiatą.
Przede wszystkim, jest to teren kolejowy. Czy nikt nie zainteresował się do czego służą umiejscowione co jakiś czas skrzynki, raz mniejsze, innym razem wysokie. W ziemi, kilkadziesiąt centymetrów pod powierzchnią idą kable, rury i przewody niezbędne do ruchu pociągów. Czy nikt nie zwrócił uwagi na to, że niektóre, większe drzewa wycinane są przez kolej, gdyż ich system korzeniowy zagraża tym przewodom? Kolej bardzo dba o środowisko i nie pozwoliłaby, aby na ich terenie wyciąć ot-tak, dla zabawy, drzewa, które mogłyby rosnąć nie zagrażając nikomu i niczemu.
Wyrzucane przez okolicznych mieszkańców resztki jedzenia wabią tu dziki. Zgłaszany przeze mnie do Urzędu problem został dokładnie poobserwowany przez kilka nocy. W Lipinkach były dwa stada dzików: jedno zajmowało w dzień legowisko w okolicach ulicy Krańcowej i Uroczej, a drugie upodobało sobie właśnie krzaki przy torach. Rodzina z Krańcowej chodziła ulicami Lipinek, nie bojąc się nikogo i niczego. Cała gromada szła się najeść. Obydwie rodziny spotykały się wieczorem i nocą, aby zjeść to, co ludzie im przynosili w dzień. Dlaczego miały sobie pójść z Lipinek, jeśli pomiędzy tymi drzewami i krzakami mają mnóstwo pysznego jedzenia. Tak jak wszędzie, to nie jest problem z dzikami tylko z ludźmi, którzy przyzwyczaili dziki do łatwego zdobywania pożywienia. Dziki w przytorowych krzakach i pomiędzy drzewami mają jak w raju.
A może redaktor „Wieści Podwarszawskich” przed publikacją artykułu w prasie, zapytałby się mieszkańców i pasażerów kolei, którzy przyjeżdżają samochodami do stacji Zagościniec, parkują gdzie się da na cały dzień, czy zgadzają się na budowę parkingu, czy wolą, żeby sytuacja się nie zmieniła i zostało tak jak jest, gdyż szkoda drzew, krzaków i śmietnika pośród nich.
Czy muszą tak podróżować? Tak muszą, gdyż odwożą dzieci do przedszkoli do szkół i pędzą do pracy. Po pracy zabierają dzieci, jadą na basen, na inne zajęcia pozaszkolne. Taki mamy czas, że poruszamy się samochodami i jest ich coraz więcej. Bardzo często w miastach nie ma gdzie zaparkować, więc po co pchać się samochodem do Warszawy, jeśli szybciej i łatwiej dojechać pociągiem. Cała polska kolej współpracuje z samorządami, aby pobudować jak najwięcej parkingów przy stacjach kolejowych, żeby pomóc ludziom w trudzie i dla wygody nas wszystkich. Stacja Zagościniec jest ostatnią stacją w II strefie, w której bilety są tańsze. Można sprawdzić ile ludzi dojeżdża z odległych miejscowości do tej właśnie stacji, aby zaoszczędzić na bilecie. Czy mamy im nie pozwolić parkować, bo to nasze, bo zastawiają nam miejsca w których można zaparkować samochód? Nie bądźmy śmieszni. Niech parkują, niech chociaż trochę zaoszczędzą pieniądze i czas.
A może redaktor przyjechałby do Zagościńca i popatrzył na ruch samochodowy w Lipinkach na ulicy Parkowej oraz na okolicznych ulicach. Może popatrzyłby na samochody stojące we wjazdach i furtkach na ulicy Wiśniowej. Na tej ulicy jest przedszkole. Rodzice przywożą dzieci, zostawiają samochody i idą do pociągu. Muszą pracować, muszą zarabiać, aby dać dzieciom jeść. Jako sołtys Lipinek zgłaszałam problem parkowanych na tej ulicy samochodów do Urzędu i Straży Miejskiej. Ale problem nie zniknął, gdyż ludzie muszą gdzieś zostawiać samochody. Tylko mieszkańcy tej ulicy co jakiś czas zgłaszają, że nie mogą wyjechać lub wjechać na swoje podwórko lub szambiarka nie może dojechać, żeby wybrać szambo.
Parkujących samochodów jest dużo. Ludzie zostawiają auta wzdłuż ulicy Parkowej po stronie terenu kolejowego, od ulicy Kolejowej aż do ulicy Kwiatowej. Na tym odcinku po stronie Lipinek ma przystanek autobus linii L36. Kiedy autobus wyjedzie z zatoczki przystosowanej na postój, musi chwilę postać na przystanku… Robi się niebezpiecznie. Kierowcy samochodów ciężarowych nie mieszczą się pomiędzy zaparkowanymi samochodami a autobusem. Tworzy się korek. Nie ukrywam, że podziwiam wszystkich, gdyż czasem autobus wycofuje w ulicę Wiśniową i daje przejechać ciężarowemu, czasem ciężarowy zatrzymuje się i czeka aż autobus ruszy. Czasem obydwaj czekają aż osobowy wymanewruje i odjedzie. Piesi niestety muszą to wszystko cierpliwie przeczekać.
A może redaktor porozmawiałby najpierw z sołtysem i mieszkańcami Lipinek i Zagościńca o tym, co sądzą o budowie parkingu.
Sprawa budowy parkingu wyszła od sołtys Lipinek przy czynnej pomocy sołtysa Zagościńca. Na wiejskich zebraniach poruszony był temat utrudnionego parkowania przy stacji w Zagościńcu. Mieszkańcy z entuzjazmem przyjęli pomysł parkingu od strony Lipinek, zwłaszcza, że większość korzysta z samochodów dojeżdżając do stacji i przesiadając się do pociągu. Wybudowany po stronie Duczek parking nie jest komfortowy dla mieszkańców dojeżdżających od strony Lipinek. Wszyscy wiemy, jaki problem jest z przedostaniem się na drugą stronę przejazdu, gdy trafi się akurat na pociąg z Warszawy i zanim szlabany się otworzą nadjeżdża pociąg z Tłuszcza. Czasem trzeba czekać ok. 20 minut. To wszystko rozumieją tylko ci, którzy dojeżdżają codziennie do pracy. To wszystko rozumieją mieszkańcy Lipinek, którzy muszą korzystać z samochodu, a następnie pociągu, aby zyskać na czasie. To rozumieją mieszkańcy Lipinek, gdyż tu mieszkają i wiedzą jaka jest codzienność.
Nie potrafiliśmy ukryć radości, że Urząd w Wołominie doszedł do porozumienia z PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Urząd wybuduje parking, a PKP PLK SA zgodziły się na wykonanie inwestycji na terenie kolejowym. Należy pogratulować takiej współpracy dla dobra mieszkańców i wszystkich korzystających obecnie i w przyszłości z tej inwestycji. Gdy na stronie Sołectwa Lipinki na portalu FB wstawione zostało zdjęcie z tablicą informacyjną, że gmina Wołomin pozyskała fundusze europejskie i będzie prowadziła inwestycję pn. „Budowa parkingu typu P+R w Lipinkach”, a za chwilę został wstawiony wstępny projekt parkingu, zachwytom nie było końca. Pod zdjęciami mieszkańcy wstawiali serduszka „Super”, „Brawo”, „Gratulacje”, „Dziękujemy”. Nie było żadnej negatywnej opinii. A gdy udostępniłam post z informacją o podpisaniu umowy między Urzędem a Wykonawcą, pod nim były wstawiane uniesione kciuki i gratulacje. Na ostatnim zebraniu wiejskim, pomimo iż odbyło się ono w zmniejszonym składzie ze względu na obostrzenia, wszyscy przybyli byli wręcz oburzeni, że budowa nie rozpocznie się jesienią 2020 r. lecz wiosną 2021 r. gdyż nie mogą się doczekać, kiedy parking będzie oddany do użytku.
Myślę, że mieszkańcy Lipinek byli bardzo zaskoczeni krytycznym i cynicznym artykułem, gdyż pod nim na stronie Wieści Podwarszawskich tylko jedna z mieszkanek Lipinek wypowiada się na ten temat negatywnie. Pozostali mieszkańcy nie wypowiadają się, gdyż właściwie nie wiadomo komu odpowiadać. Nie rozumiem dlaczego na temat naszego parkingu, przy naszej stacji, wypowiadają się mieszkańcy np. Warszawy, Ząbek, Kobyłki, czy sama nie wiem jakich miejscowości. My do nikogo się nie wtrącamy, nikogo nie pouczamy, nikomu nic nie sugerujemy, więc dziwię się i nie rozumiem tego przejawu troski o drzewa i krzaki w Lipinkach. Lipinki mają swojego sołtysa, swoich radnych sołeckich, swoje zebranie wiejskie i uważam, że sami potrafimy zadbać o nasze sprawy. Bardzo dziękujemy za zainteresowanie, ale jest to zbyteczne i raczej bezsensowne, zwłaszcza od osób nie znających realiów i życia w naszej wsi.
W miejsce wyciętych drzew, w ramach akcji „prac społecznych” mieszkańcy na pewno posadzą inne, w wyznaczonych miejscach. A tak krytykowane róże… czyż nie są piękne? Pozwólcie mieszkańcom decydować samym o swojej miejscowości. Pozwólcie cieszyć się naszymi osiągnięciami. Pozwólcie, żeby nadal w Lipinkach była radość z każdej najmniejszej inwestycji. Nie rozumiem dlaczego ktoś wykorzystuje naszą miejscowość. Jest nam bardzo przykro, że kilkuletnie starania zakończone sukcesem popsuł nam jeden artykuł. Czy autor artykułu nie zdawał sobie sprawy, że nas bardzo zrani? Nie panią burmistrz, nie pracowników Urzędu w Wołominie, ale nas, zwykłych mieszkańców Lipinek, którzy działają, są radośni, nie kłócą się z byle powodu, nie wynajdują powodów do bezsensownych waśni. Jako sołtys jestem szczęśliwa, że jestem przedstawicielem TAKIEJ zbiorowości mieszkańców, w której człowiek jest dla sąsiada człowiekiem. Nigdy, nigdzie, nikt nie pisał i nie mówił nic złego na temat Lipinek i jej mieszkańców, więc nie rozumiem, czemu obcy ludzie wynaleźli temat, żeby napisać źle o Lipinkach. Takiego rozgłosu to akurat nikt z Lipinek sobie nie wyobrażał i najprawdopodobniej nikt by nie chciał.